Praca w szkole niesie z sobą konieczność umiejętnego postępowania w wielu trudnych sytuacjach. Uczniowie sprawiający kłopoty, to chleb powszedni naszej profesji. Jak poradzić sobie w tym labiryncie zdarzeń? Chciałabym podzielić sie kilkoma spostrzeżeniami wynikającymi z długoletniej pracy. Myślę, że każdy nauczyciel w swojej długiej lub krótkiej karierze zawodowej stawał wiele razy twarzą w twarz z uczniami sprawiającymi problemy wychowawcze. Jest to codzienny chleb naszej pracy. Często zdarza się, że uczniowie przekraczają pewne granice, które staramy się stawiać po to, aby móc efektywnie prowadzić zajęcia i wykonywać podstawowe obowiązki. Oczywiste wydawać by się mogło, że jesteśmy w szkole dla dobra ucznia. Dlaczego więc niektórzy z nich tak wiele sprawiają nam kłopotów?
Opierając się na wieloletnich doświadczeniach stwierdzam, że właśnie te przysłowiowe „granice”, a raczej umiejętne ich stawianie, to jedna z dróg do sukcesu. Uczniowie świetnie wyczuwają osobę, która chcąc zamaskować swoje niezdecydowanie, stara się stać kimś w rodzaju „kumpla”. Niestety najczęściej prowadzi to do rozluźnienia dyscypliny i prowokuje uczniów do zachowań, nad którymi nie potrafimy później zapanować i które stają się powodem do konfliktów. Myślę, że pierwsza zasada zdrowej i w miarę bezkonfliktowej współpracy, to jasno wyznaczone granice.
Zastanawiając się nad innymi przyczynami pojawiania się trudności trzeba wziąć pod uwagę, co mamy do przekazania uczniowi. Zauważyłam, że o wiele łatwiej nawiązać kontakt z wychowankiem, jeśli mamy jasno określony cel. Dotyczy to zarówno pojedynczej lekcji jak i całej koncepcji wychowawczej. Myślę, że w momencie, gdy sami potrafimy sobie przedstawić, co chcemy osiągnąć- dajemy również uczniom wyraźnie sygnał, czego będziemy wymagać i czego mogą od nas mogą oczekiwać. Jako drugą zasadę podałabym, więc jasne określanie celów działania.
Mamy już wyznaczone granice i cele, więc jako kolejny pojawia się element umiejętnego, konsekwentnego działania. Zauważyłam, że konsekwentne podejście do wykonywanych zadań, daje uczniowie poczucie bezpieczeństwa i łatwiej jest mu przyjąć pewne nawet rygorystyczne rozwiązania. Chwiejność decyzji nauczyciela i brak konsekwencji w jednolitym traktowaniu zarówno uczniów, jak i pojawiających się problemów powoduje niepokój i chęć protestu, co często staje się powodem do konfliktów. Jako trzecią zasadę chciałabym zaproponować konsekwentne działanie w każdej sytuacji.
Często jednak bywa, że uczniowie świadomie lub nie, swoim postępowaniem wyprowadzają nas z równowagi. Co zrobić w takiej chwili? Sądzę, że najlepszym sposobem jest nie dać się sprowokować i spróbować zapanować nad zaistniałą sytuacją w sposób rzeczowy i opanowany. Z moich obserwacji jasno wynika, że tylko umiejętność panowania nad własnymi emocjami daje nam przewagę i pozwala konstruktywnie rozwiązywać problemy. Praca staje się o wiele znośniejsza, gdy uświadomimy sobie, że niektóre zachowania uczniów nie wynikają z chęci zrobienia nam na złość, lecz np.: z natury okresu dojrzewania. To my jesteśmy osobami dojrzałymi, więc uczmy się opanowywać własne emocje- szczególnie te negatywne.
Jako ostatnią podałabym umiejętność empatii, które bardzo dobrze pomaga zrozumieć niektóre trudne zachowania ucznia. Jak często zastanawiamy się, czy może to krzyczące dziecko przeżyło jakiś koszmar w nocy? Albo może zasypia na lekcji, bo jeszcze dzisiaj nic nie jadło? A może źle się czuje? A może ma dzisiaj po prostu zły dzień? A może nie pisze, bo ... etc., etc.
Wyznaczając granice, określając cele, postępując konsekwentnie i starając się opanować emocje, myślę, że czasami dobrze jest pokazać dzieciom, iż my też jesteśmy tylko ludźmi: mamy gorsze dni, boli nas głowa, zapominamy tego czy owego... Może uczniowi też warto dać szansę na taką chwilę człowieczeństwa? Nie możemy jednak zapomnieć o naszej podstawowej misji- uczyć i wychowywać.
Pamiętajmy, więc, że to nasza postawa w największym stopniu zachęca lub zniechęca do pracy nad sobą uczniów. Chcemy przecież wykształcić osobę, która podejmie dalszy trud nie dlatego, że ktoś każe, lecz dla własnej satysfakcji i pożytku.
Może to utopia? Jednak, jeśli porzucimy te ideały, to cóż nam pozostanie?
Opracowała: Barbara Tomczyk |